Witam wszystkich.
Do ostatniej chwili czekaliśmy z wyborem między Teneryfą a Lanzarote szukając dobrego lasta, więc i rezerwację robiłem na Teide bardzo późno.
Suma summarum ledwo udało mi się zmieścić w terminie między 29 stym majem a 12 stym czerwca, bo zostały najwcześniejsze terminy na 11 go. Zależało nam, więc musieliśmy wynająć auto, nie jak planowaliśmy na 8-9 dni, ale praktycznie na cały pobyt (w sumie dobrze, bo pod hotelem stał tylko w nocy
).
Nie chcieliśmy czekać na ostatni dzień przed wylotem z wulkanem, więc zaryzykowaliśmy i wjechaliśmy kolejką 4-go.
Po zrobieniu szlaku 10 (
http://www.telefericoteide.com/en/telef ... car-routes) podeszliśmy do furtki i zapytałem, czy wpuszczą nas tydzień przed terminem. Ten co siedział przy komputerze zaczął machać rękami i "stanowczo odmówił" każąc wrócić 11go.
No to pozamiatane - nie wydam drugi raz 50 EUR. Poszliśmy więc kawałek szlakiem 12, owoce, herbatka i pomyśleliśmy, że zapytamy, czy 11 go wpuszczą nas wcześniej niż między 15 a 17stą (rozważaliśmy zejście pieszo).
Podeszliśmy do furtki, podałem rezerwację (był inny pracownik), a on pyta o drugą osobę, zanim dobrze zapytałem. Zawołałem żonę i.... WESZLIŚMY!
Nie wiem, szczerze mówiąc czemu pierwszy tak się rzucał, przecież statystycznie to bez różnicy czy każdy precyzyjnie wejdzie w swoim terminie czy nie.