Witam, chciałem ostrzec ale nie straszyć nikogo spedziłem kilka dni na plaży Troya. Wydawała mi się calkiem ładna i w sumie była najbliżej mojego studia. Po ok 3 dniach założyłem maske i podpłynąłem bliżejkamieni/skałek. W sumie nic ciekawego nie było i powoli odpływałem w kierunku brzegu. Na głebokości ok 1,2m zobaczyłem większy kamień, dosłownie sekunde później ów "kamień" przepłynał tuż pode mną. W moment uświadomiłem sobie że to duuża płaszczka i z
walącym sercem jak najszybciej popłynąłem do brzegu. Przypomniała mi się historia Steva Irwina, który skończył swoj żywot właśnie dzięki płaszce. Dzień później dowiedziałem się te ryby same nie atakują ale gdy się je dotknie lub NADEPNIE bedą się bronić i mogą ukłuć kolcem, ktory zawiera jad, bądź porazić prądem (nie wiem ile w tym jest prawdy, ale na Troye już nie wróciłem).
Szkoda ze mój aparat, który miał być wodoszczelny do 12m nabrał wody w Siam Parku, bo wtedy na pewno miałbym go przy sobie i nagrał krótki filmik albo chociaż zrobił zdjęcie (NIE POLECAM FIRMY PENTAX!!!!)