Leciałem Travel Servis w obie strony. Z W-wy na Teneryfę (południe) lot trwał dokładnie 5 i pół godz. Z Teneryfy do Warszawy 5 godz. i 15min.
Jest to dokładny czas przelotu a nie odjęta godzina wynikająca z różnicy czasowej.
Samolot czysty, lot bardzo spokojny w obie strony, zero turbulencji, kanapki na pokładzie po 14zł, woda gratis. Pod sufitem monitorki pokazujące trasę przelotu i podstawowe informacje (wysokość, prędkość, temp. zewn.)
Wylot zawsze jest na dwa samoloty o jednym czasie. Najpierw startuje Boening 737-800 Travel Servis, za nim 5min. biało-niebieski Boening 737-800 Enter Air. Lądowanie jest też praktycznie o tym samym czasie (5min. różnicy). Travel pierszy, Enter drugi. Lecą prawie jeden za drugim całą trasę. Travel leci dalej od lini brzegowej Afryki i zakręca na Teneryfę często od zachodu, Enter natomiast od wschodu.
Uwaga

kiedy w samolocie macie wysunięte monitorki, patrzcie pod nogi na takie czarne kostki/skrzyneczki wielkości około 10/15cm .
My teraz lecieliśmy, i kiedy mijaliśmy Hiszpanię, byliśmy już prawie nad oceanem (czyli jeszcze docelowo 2 godz. lotu) zaczęło się z tej skrzynki iskrzyć. Doszło do zwarcia! Zawołałem członka załogi samolotu, ale oni stwierdzili,że gdyby doszło do zwarcia, wywaliłoby im błąd w kokpicie lub padł by bezpiecznik. I stwierdzili,że nic takiego się nie dzieje. Po chwili zaczęło się znowu iskrzyć

Ponownie przyszedł członek załogi i jak zobaczył na własne oczy,że dochodzi do zwarcia instalacji elektrycznej na pokładzie -po chwili wyłączono monitory ale lot kontynuowano. Po wyłączeniu monitorów iskrzenie ustało.
W drodze powrotnej, zapytałem obsługę samolotu Travel Servis, czy usterka została wyeliminowana. Odpowiedziano mi,że było to zwarcie w systemie monitorów i już jest OK.
Wracający z Teneryfy czekają na samolot z turystami z Polski. Samolot przylatuje,nowi turyści wysiadają, wsiadają nowi pasażerowie,samolot jest w tym czasie tankowany przez jakieś 30min. i wraca za chwilę do Polski.
Ogólnie chwalę sobie Travel Servis, samoloty dość świeże, załoga miła. Polecam. Tylko,myślałem wcześniej,że samolot na lot powrotny jest podstawiany z ich bazy na Kanarach, a tu takie zaskoczenie- przylatuje z Polski i już wraca. No ale cóż, pewnie tak to działa i jest bezpieczne.