Murzyny na wyspie..
Napisane: piątek, 9 sie 2013, 15:33
Ciemnoskórzy ludzie żyjący na wyspie sprawili, że bardziej skłoniłam się do rasizmu. (oczywiście żartuję, aczkolwiek blisko było)
Kobiety zajmują się namawianiem młodych dziewczyn na ich warkoczyki. Owszem, fajnie wyglądają i są fajną zmianą na wakacjach, ale pod warunkiem, że nie zostały one wymuszone. W pierwszy dzień wyszłam do apteki po krople do uszu (towarzysz życia źle zniósł lądowanie i miał problemy ze słuchem ) i dokładnie przy aptece złapała mnie murzynka. Nie powiem, była bardzo sympatyczna (i głośna)- ale o to w tym chodzi. Chciała zrobić mi warkoczyki, nie zgodziłam się, więc zaproponowała jednego za darmo, a jeśli się skuszę na więcej wtedy się dogadamy. Stwierdziłam, że nic nie szkodzi. Przy pleceniu opowiadała, że to niby ma swój salon fryzjerski (to dlaczego goni ludzi po ulicy?). Słuchałam uważnie i czekałam aż skończy i będę mogła odejść w spokoju. Oczywiście nie widziałam nic. Czuć też nie czułam za bardzo co robi. Po 10 minutach okazało się, że zrobiła mi cały przód głowy (warkoczyki do połowy głowy) i zażądała 50 euro. Wyśmiałam ją, jednak że nie wiedziałam jak się zachować będąc tu pierwszy dzień i nie znając ewentualnej trasy ucieczki, musiałam się targować. Ostatecznie cena zeszła do 25, gdy w Hotelu cena takich to 17. Wiadomo, mogłam od razu odejść (moja wina), ale wiem że takich naiwnych jak ja jest więcej i może im się to przydać.
Co do mężczyzn. Oni zajmują się handlem swoimi chińskimi zabawkami. Zegarki "Armani! Rolex! Original! Look, look- only 20 Euros!" , czapeczki z parasolką, okulary oczywiście też "oryginalne". Tutaj akurat nie miałam wątpliwości co do ich wiarygodności, ale nie o to chodzi. Są okropnie upierdliwi! Co mnie bardzo zirytowało. Nawet jedząc obiad w restauracji przy plaży było wiele delikwentów, którzy jak gdyby nigdy nic podeszli do stolika, patrząc jak jem próbowali za wszelką cenę wcisnąć mi ten szajs. I nic nie pomagało to, że nie byłam chętna i prosiłam by odszedł. Dopiero ostrzejsze słowa podziałały.
Może nie są to bardzo przydatne informacje, jednak ja najbardziej to odczułam i chciałam podzielić się swoją opinią. Może ludzie tam zamieszkujący umieją sobie z tym radzić, ja nie wiedziałam jak, byłam przyzwyczajona do zasady "Nie to nie i koniec." Swoją drogą było to rok temu, ale myślę, że wiele się w tej sprawie nie zmieniło..
Kobiety zajmują się namawianiem młodych dziewczyn na ich warkoczyki. Owszem, fajnie wyglądają i są fajną zmianą na wakacjach, ale pod warunkiem, że nie zostały one wymuszone. W pierwszy dzień wyszłam do apteki po krople do uszu (towarzysz życia źle zniósł lądowanie i miał problemy ze słuchem ) i dokładnie przy aptece złapała mnie murzynka. Nie powiem, była bardzo sympatyczna (i głośna)- ale o to w tym chodzi. Chciała zrobić mi warkoczyki, nie zgodziłam się, więc zaproponowała jednego za darmo, a jeśli się skuszę na więcej wtedy się dogadamy. Stwierdziłam, że nic nie szkodzi. Przy pleceniu opowiadała, że to niby ma swój salon fryzjerski (to dlaczego goni ludzi po ulicy?). Słuchałam uważnie i czekałam aż skończy i będę mogła odejść w spokoju. Oczywiście nie widziałam nic. Czuć też nie czułam za bardzo co robi. Po 10 minutach okazało się, że zrobiła mi cały przód głowy (warkoczyki do połowy głowy) i zażądała 50 euro. Wyśmiałam ją, jednak że nie wiedziałam jak się zachować będąc tu pierwszy dzień i nie znając ewentualnej trasy ucieczki, musiałam się targować. Ostatecznie cena zeszła do 25, gdy w Hotelu cena takich to 17. Wiadomo, mogłam od razu odejść (moja wina), ale wiem że takich naiwnych jak ja jest więcej i może im się to przydać.
Co do mężczyzn. Oni zajmują się handlem swoimi chińskimi zabawkami. Zegarki "Armani! Rolex! Original! Look, look- only 20 Euros!" , czapeczki z parasolką, okulary oczywiście też "oryginalne". Tutaj akurat nie miałam wątpliwości co do ich wiarygodności, ale nie o to chodzi. Są okropnie upierdliwi! Co mnie bardzo zirytowało. Nawet jedząc obiad w restauracji przy plaży było wiele delikwentów, którzy jak gdyby nigdy nic podeszli do stolika, patrząc jak jem próbowali za wszelką cenę wcisnąć mi ten szajs. I nic nie pomagało to, że nie byłam chętna i prosiłam by odszedł. Dopiero ostrzejsze słowa podziałały.
Może nie są to bardzo przydatne informacje, jednak ja najbardziej to odczułam i chciałam podzielić się swoją opinią. Może ludzie tam zamieszkujący umieją sobie z tym radzić, ja nie wiedziałam jak, byłam przyzwyczajona do zasady "Nie to nie i koniec." Swoją drogą było to rok temu, ale myślę, że wiele się w tej sprawie nie zmieniło..